Przywództwo to unikalny dar
Nowe generacje, które wchodzą na rynek pracy, sprawiają, że firmy muszą się zmieniać, a współcześnie liderzy muszą mieć jeszcze większe kompetencje w obszarze komunikacji
Fot.: Piotr Waniorek / Redakcja Forbes
FORBES: Prawdziwe przywództwo to nie tylko zajmowanie miejsca w hierarchii, ale sytuacja, kiedy lider ma dobre rezultaty i szacunek ludzi, którzy chcą za nim podążać. Czy tak w istocie jest?
PROF. WITOLD BIELECKI, REKTOR AKADEMII LEONA KOŹMIŃSKIEGO: Skuteczny lider musi mieć zaufanie otoczenia i współpracowników. Oczywiście pojawia się tu także problem doboru współpracowników.
PROF. ANDRZEJ K. KOŹMIŃSKI, PREZYDENT AKADEMII LEONA KOŹMIŃSKIEGO: Ale widzisz, zaufanie przychodzi na piechotę, a odjeżdża konno. To jest coś, co się łatwo traci. Dlatego trzeba tych współpracowników rotować.
PROF. WITOLD BIELECKI: To prawda, ale ja bym powiedział inaczej. Zaufanie utrzymuje się dzięki wyznawanym wartościom.
BEATA MOŃKA, RINGIER AXEL SPRINGER POLSKA: Dla mnie zaufanie to podstawowa wartość w przywództwie – jego fundament. Sprawne zarządzanie nie polega bynajmniej na rotacji kadr. Nic bardziej mylnego. Kluczem jest zaangażowanie członków zespołów, danie im poczucia celu i zarządzanie przez system wspólnych wartości oraz realizacja wspólnej obranej misji. Są one skorelowane z partycypacyjnym lub konsultacyjnym stylem przywództwa i płaską strukturą firmy.
PROF. WITOLD BIELECKI: Dlatego nie do końca zgadzam się z profesorem Koźmińskim. To jest takie trochę technokratyczne podejście. Moim zdaniem zaufanie powinno być oparte na wartościach. Wtedy jest ono trwalsze i nie odjedzie na tym przysłowiowym koniu.
PROF. ANDRZEJ K. KOŹMIŃSKI: Oby tak było. Ludzie są jednak graczami i prędzej czy później zaczynają grać swoją grę. Jeżeli wartości są dostatecznie silne, to powstrzymują one granie na siebie kosztem organizacji. Ale bardzo często jest tak, że ludzie zaczynają grać, tworzyć koalicje po to, by uzyskiwać dodatkowe korzyści. Pewna doza rotacji jest potrzebna – stąd kadencyjność.
PROF. WITOLD BIELECKI: Tu się zgodzę, pewna rotacja jest wymuszona. Jedną z cech przywódców musi być umiejętność identyfikowania tych graczy na odpowiednio wczesnym etapie, by nie dać się np. zwodzić manipulacyjnym komplementom.
BEATA MOŃKA: Zmiana, również w zespole, jest integralną częścią zarządzania. Otoczenie firmy nie jest statyczne – zmieniają się potrzeby, uwarunkowania. Tym większe znaczenie ma optymalny proces zarządzania zmianą, by była ona zrozumiała, a przywódca w zarządzaniu nią – konsekwentny i przewidywalny.
FORBES: Dobór odpowiedniego zespołu jest najważniejszy?
BEATA MOŃKA: Istotna jest taka umiejętność dobrania zespołu, aby uzupełniał się on w obszarze kompetencji i był różnorodny. Kluczowe są tu umiejętność efektywnej współpracy i komunikacja – bezpośrednia i wirtualna – i to szczególnie teraz, kiedy mówimy o przywództwie w erze cyfrowej.
PROF. ANDRZEJ K. KOŹMIŃSKI: Istnieje też teoria – zarządzanie przez wałęsanie. Przywódca musi się włóczyć po firmie. Jeżeli tego nie robi, to nie czuje, czym żyją korytarze. Najlepszą receptą na klęskę jest sytuacja, kiedy człowiek ma gabinet na 30. piętrze i nie spotyka po drodze nikogo w swojej firmie.
PROF. WITOLD BIELECKI: Funkcjonuje złe przekonanie, że liderem powinien być najlepszy profesjonalista. Tu się chyba zgadzamy w trójkę, że lider musi mieć te predyspozycje, które pozwolą mu być autorytetem dla ludzi, którzy profesjonalnie mogą być od niego lepsi.
PROF. ANDRZEJ K. KOŹMIŃSKI: Dlatego dobry lekarz nie powinien być dyrektorem szpitala i w żadnym wypadku ministrem zdrowia. Z tego powodu najlepszym ministrem zdrowia po 1989 roku była nieżyjąca już Franciszka Cegielska, była prezydent Gdyni, która nie była lekarzem.
BEATA MOŃKA: Autorytet to wiarygodność, szczerość, ale i charyzma, aby pociągnąć ludzi za sobą. Siła przywódcy zależy też od jego zespołu. Stąd tak ważne są dziś zdolności interpersonalne przywódcy, empatia i otwartość na feedback.
PROF. ANDRZEJ K. KOŹMIŃSKI: Nasi przywódcy, w świetle moich badań, nie zwracają na to dostatecznej uwagi. Ci, którzy to robią, są najlepsi. Dlaczego tak jest? My w Polsce umiemy przemawiać, ale nie umiemy komunikować.
FORBES: Czy wejście na rynek pracy pokolenia Z wymusza zmianę stylu zarządzania w firmach?
PROF. WITOLD BIELECKI: Generacje zmieniają się dzisiaj już nie co dziesięć, ale co pięć lat. A to właśnie nowe generacje sprawiają, że firmy muszą się zmieniać. Lekceważenie tego jest jednym z największych błędów w procesie zarządzania.
BEATA MOŃKA: W zarządzaniu różnorodnością pokoleniową ważne jest zrozumienie i „uwspólnienie” systemu wartości, oczekiwań i wzajemnej motywacji do osiągnięcia wyznaczonych celów.
PROF. ANDRZEJ K. KOŹMIŃSKI: Przywództwo to unikalny dar. Przywódcy dosyć często zazdrośnie go strzegą, a nie starają się upowszechnić. Japoński menedżer awansuje wtedy, gdy przedstawi swojego następcę. I jeżeli ten następca się nie sprawdzi, to cofa się go na poprzednio zajmowane stanowisko. U nas to wciąż marzenie ściętej głowy.
FORBES: W korporacjach rządzi tylko Excel?
PROF. ANDRZEJ K. KOŹMIŃSKI: Obecnie w korporacjach potrzebny jest sprawny menedżer, który dowozi. Nie dowodzi, tylko właśnie dowozi – wyniki, których od niego oczekują. Korporacje działają tak samo jak firmy państwowe. W dodatku nie ma w nich żadnego zapotrzebowania na innowacje.
BEATA MOŃKA: Wyniki są oczywiście ważne. Ale by były one również satysfakcjonujące w przyszłości, konieczne jest działanie długofalowe; inwestycje, innowacje, które są motorem dalszego rozwoju biznesu, jak też warunkiem koniecznym do utrzymania przewagi konkurencyjnej czy wręcz do utrzymania się firmy na rynku. W korporacji zarządzanej przez autentycznego przywódcę absolutnie tak się dzieje. Jest też miejsce na wartości, pasje, emocje, a przede wszystkim zaangażowany zespół. Nie tylko liczy się wynik, i to za wszelką cenę. Jest wiele takich firm. Warto o nich mówić, a ich liderów pokazywać.
PROF. ANDRZEJ K. KOŹMIŃSKI: Korporacje rozwijają się dlatego, że są wielkie. Są za duże, żeby upaść. Można uzyskać efekt innowacyjności i przedsiębiorczości w wielkiej firmie, jeżeli się monolit potłucze i zamieni się go w sieć. I wówczas poszczególne ogniwa sieci uzyskują pewne cechy innowacyjności.
PROF. WITOLD BIELECKI: Jest pojęcie przedsiębiorczości korporacyjnej. Ale jest to przedsiębiorczość sterowana odgórnie i są to duże pieniądze, które przeznacza się na cel wyznaczony przez zarząd. Jest to rzeczywiście innowacyjne. Korporacje są w stanie wykreować popyt na daną rzecz czy usługę, co później media odbierają jako innowację, czasami wręcz genialną. Ale to jest zupełnie inna innowacyjność.
Artykuł opublikowany na stronie: https://www.forbes.pl/przywodztwo/przywodztwo-w-biznesie-andrzej-k-kozminski-witold-bielecki-beata-monka-dla-forbes/hqnlv96 w dniu 04/08/2019 przez Aleksandra Fedoruka.