Jak to jest, że ciągle nie masz czasu?
Jarosław Królewski, CEO Synerise: Wywieranie pozytywnego wpływu na otaczającą nas rzeczywistość bardzo dużo kosztuje i trochę zajmuje czasu. Wbrew pozorom to jest praca. Nie można tego tak naprawdę porównać do czegoś innego niż do konsekwentnej pracy. Wciąż nie jesteśmy społeczeństwem, które super odbiera ten pozytywny wpływ, który wielu z nas wywiera, bardzo szybko o nim zapominamy. Jesteśmy też narodem, który jest zdeterminowany i pracuje głównie krótkoterminowo. Polacy chcą mieć efekt tu i teraz.
Przejąłeś upadający klub, w który zainwestowałeś czas i pieniądze. Po drodze było już kilka zwrotów. Chciałeś m.in oddawać akcje za symboliczną złotówkę, byleby ktoś miał mądrą strategię na to, żeby ten klub wyprowadzić na prostą. Był też wybór trenera dzięki AI. No i w końcu zwycięstwo i Puchar Polski. Zastanawiam się, czy poza tobą i zawodnikami wierzyło w to wielu kibiców. Jak to w sumie jest żyć pomiędzy nienawiścią a miłością? I jakie z tego płyną lekcje dla biznesu?
To jest akurat w sporcie, szczególnie polskim, bardzo widoczne. Ale tyczy się również biznesu. Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, Wisła Kraków to taka ciekawa sinusoida. Jej historia w ostatnich latach to upadek klubu, później jego ratunek. Następnie spadek z ligi i znów ratunek. A następnie wygrana Pucharu Polski i… kolejne trudne momenty. To jest też dobra metafora dla pracy i tego, z czym – zwłaszcza młodzi ludzie – będą się mierzyć, gdy będą chcieli budować coś trwałego. Bardzo trudno jest zrobić cokolwiek, co w technologiach czy sporcie, nie wymaga od ciebie konsekwencji, wręcz powiedziałbym czasami pływania w błocie i walki o każdy centymetr boiska. No bo ostatecznie to takie momenty, w których jest naprawdę ciężko, to one potem decydują o tym, ile i czy się wygra. W przypadku Wisły, nikt nam raczej nie dawał zbyt wielu szans, że wygramy Puchar Polski po 21 latach, będąc w na drugim poziomie ligowym – zrobiliśmy to w pięknym stylu. No ale od razu człowiek myśli o kolejnych celach.
Kiedy można i należy sobie powiedzieć stop? Jest Puchar Polski, to może to jest moment, w którym mógłbyś się już przestać tak angażować w coś, co ci zabiera tak wiele czasu i mógłbyś poświęcić się bardziej biznesowi? Od razu zdradźmy, że odmówiłeś sprzedania firmy.
Tak, odmówiłem. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Mamy swoje cele, które nas interesują długoterminowo. Nawet jeśli to będzie oznaczało dłuższy proces, to chcemy, żeby to była spółka cały czas z polskimi umysłami u sterów. Chcemy, żeby była zarządzana z Polski i chcemy, żeby weszła na giełdę z Polski.
Nie chcecie debiutować na NASDAQ lub w Amsterdamie?
Metaforycznym celem jest NASDAQ. Chcemy tam iść jako jako polska spółka zarządzana nad Wisłą, przez polskich menedżerów. To jest dobra metafora takiej wędrówki czy też podróży w kosmos. Po drodze musi się zdarzyć wiele rzeczy, które sprawią, że będziesz z jednej strony dojrzały, z drugiej będziesz finansowo stabilny i atrakcyjny, a z trzeciej – będziesz mieć świetnych ludzi, dobrą strukturę i kulturę organizacyjną. Musisz przy okazji zbudować wiele wynalazków i dokonać świetnych rzeczy, żeby taki cel zrealizować. A co do poświęceń, zauważmy, że trochę zmienia się tryb przedsiębiorczości. Prezes Microsoftu też ma teraz w portfolio drużynę albo wręcz ligę krykieta. Elon Musk ma 6 czy 7 podmiotów. Dzisiaj przedsiębiorcy są na tyle silni, na ile mają doświadczeń na wielu różnych polach. To wzbogaca ich podejście do biznesu. To, że będziesz sfokusowany na jednej dziedzinie wcale nie oznacza, że osiągniesz sukces. Tych najlepszych inspirują inne dziedziny, jak sport, rywalizacja.
Skąd ten nacisk na tę polskość firmy? Stefan Batory doszedł w Booksy już do takiego momentu, że zatrudnił mnóstwo ludzi z zagranicy. I jest zdania, że ten zdywersyfikowany zespół daje mu możliwość pełnej ekspansji i ekspozycji na nieznane rynki. Jak jest w twoim przypadku?
(…)
Całość wywiadu dostępna w portalu Interia Biznes. Zobacz więcej >>>