Platforma BrandMe CEO. Coś więcej niż plebiscyt

Ewa Chodakowska: Gdybym słuchała „życzliwych doradców”, nie byłoby mnie dzisiaj tutaj

W teorii liderom nie powinno brakować wiary we własne siły czy też projekty. Niejednokrotnie oczekują wsparcia najbliższych. Ale nie zawsze tak jest. Bywa, że w dany pomysł wierzą wyłącznie oni sami, wbrew otoczeniu. Jak to jest z tym sukcesem
Od lewej: Beata Mońka, business partner BPS, RASP, Maciej Bednarczyk, partner Amrop Polska i Ewa Chodakowska, trenerka fitness, współzałożycielka BeActive TV.

Ewa Chodakowska: Gdybym słuchała „życzliwych doradców”, nie byłoby mnie dzisiaj tutaj

W teorii liderom nie powinno brakować wiary we własne siły czy też projekty. Niejednokrotnie oczekują wsparcia najbliższych. Ale nie zawsze tak jest. Bywa, że w dany pomysł wierzą wyłącznie oni sami, wbrew otoczeniu. Jak to jest z tym sukcesem

Od lewej: Beata Mońka, business partner BPS, RASP, Maciej Bednarczyk, partner Amrop Polska i Ewa Chodakowska, trenerka fitness, współzałożycielka BeActive TV.
Od lewej: Beata Mońka, business partner BPS, RASP, Maciej Bednarczyk, partner Amrop Polska i Ewa Chodakowska, trenerka fitness, współzałożycielka BeActive TV.

Fot.: Piotr Waniorek, Bernard Hołdys, Getty Images / Materiały prasowe

FORBES: W osiąganiu sukcesu najważniejsze jest wsparcie innych czy tak naprawdę przekonanie samego siebie?

Ewa Chodakowska, trenerka fitness, współzałożycielka BeActive TV: Wiara w samego siebie to solidny fundament sukcesu. Od samego początku byłam swoją największą fanką. Doskonale pamiętam czasy, kiedy w powodzenie mojej misji nie wierzył nikt oprócz mnie samej. Moim marzeniem było przeprowadzenie rewolucji zdrowego stylu życia na polskim rynku, poprzez wprowadzenie do codziennej rutyny tak prostego narzędzia jak trening ciała. Tego zdrowego nawyku, który wzmocni w mózgu obszar odpowiedzialny za samodyscyplinę i pociągnie za sobą szereg kolejnych zmian. Ponad dekadę temu taka wizja poprawy jakości życia Polek była wyśmiewana. A jednak moja pierwsza książka nosiła tytuł „Zmień swoje życie”, a nie „schudnij”. Gdybym słuchała wtedy „życzliwych doradców”, nie byłoby mnie dzisiaj tutaj.

Maciej Bednarczyk, partner Amrop Polska: To jest dylemat, co było pierwsze – jajko czy kura. Wierzę w oba te wymiary. Na swojej drodze zawodowej w ciągu ostatnich kilkunastu lat jako headhunter i w swoim poprzednim korporacyjnym życiu spotkałem tysiące ludzi. Również takich, którzy doskonale rozwijają swoje kariery, nie założyli rodzin i nie mieli osobistych kibiców. Nadal jednak najczęściej nasze życie tworzymy wokół partnerów czy też przyjaciół. Ci kibice naszego osobistego sukcesu często są niewidoczni, ale to oni są tym kręgiem wsparcia. Najlepszym coachem jest często najbliższy partner lub przyjaciel. Ale oczywiście bez własnej silnej woli sukces nie będzie możliwy.

Beata Mońka, business partner BPS, RASP: To jest wbrew pozorom trudne pytanie. Wierzę w budowanie pewności siebie, wiarę we własne siły. Z drugiej strony pokorę, mierzenie siły na zamiary, by w razie porażki nie zderzyć się ze ścianą, ale też poprzez strach nie zabić ambicji i sprawczości. Istnieje wąska linia pomiędzy sukcesem a wypełnieniem własnego ego. Krytyczny feedback od bliskiej osoby jest kluczowy. Znam mnóstwo ludzi, którym brakowało wiary we własne siły. I to niesamowicie podcinało im skrzydła. I wtedy taka osoba z boku, która pomoże uwierzyć samemu zainteresowanemu, że jest on w czymś naprawdę dobry i może coś o wiele większego osiągnąć, niż mu się wydaje, jest szalenie istotna. Osobiście doceniam mistrzów, ludzi, którzy stanęli na mojej drodze, pomogli mi i otworzyli nowe możliwości.

Ewo, powiedziałaś kiedyś, że łatwiej jest osiągnąć sukces niż go utrzymać.

E.Ch.: Potwierdzam, utrzymanie sukcesu jest dużo trudniejsze niż jego osiągnięcie. Sukces potrafi skutecznie rozleniwić. Pasja i misja w tym, co się robi, jest czynnikiem, który pozwala każdego dnia biec dalej do przodu. Kiedy robi się coś z myślą o innych, to motywacja utrzymuje się stale na wysokim poziomie. Świadomość tego, że mogę pomóc zmienić na lepsze życie drugiego człowieka, daje mi ogromne poczucie szczęścia i spełnienia.

Jaka jest więc recepta na utrzymanie sukcesu?

E.Ch.: Nie znam prostego przepisu na sukces i jego utrzymanie. Ale u mnie były to: misja i autentyczność, co miało i ma przełożenie na budowanie zaangażowanej społeczności; reagowanie i odpowiadanie na jej potrzeby; budowanie marki osobistej opartej na wartościach; ludzie podzielający te same wartości; zaufany zespół; niezłomna wiara w słuszność swoich działań i niegasnąca pasja oraz dyscyplina.

B.M.: Wszystko zależy od definicji sukcesu. Powinno nim być życie zgodne z systemem wartości i wywieranie pozytywnego wpływu na otoczenie. Ile razy słyszmy, czy to już jest to maksimum? Tu nie powinno chodzić o ilość, ale o pasję tworzenia. Spójrzmy na sportowców, którzy przyzwyczajają nas, że odnoszą sukcesy. I jaki później następuje zawód, gdy przegrywają. A mają do tego prawo. Istotny jest pewnego rodzaju purpose, czyli cel, abyśmy wiedzieli, po co coś robimy i do czego dążymy.

M.B.: Spoglądając holistycznie, trudniej jest utrzymać sukces. Ci, którym się to udaje, odznaczają się pokorą, otwartością, chęcią uczenia się, poszukiwaniem i testowaniem siebie. Kto upada? Ci, którzy przestają się starać, uczyć, rozwijać, również w kontekście zmiennej rzeczywistości. Do tego dochodzi brak celu osobistego, wizji. Ludzie, którzy 30 lat temu założyli prywatne firmy, a dzisiaj są to firmy o gigantycznych obrotach, mają jeden wspólny mianownik – właściciela, który odnosi sukces, mając w sobie pokorę i otwarcie na zmiany.

Od 6 lat w ramach BrandMe CEO podkreślamy, że autentyczność jest niezwykle ważna. Czy rzeczywiście liderzy dostrzegają jej wagę?

E.Ch.: Autentyczność jest kluczową wartością, a w moim przypadku stanowi fundament działania w każdym aspekcie życia. Szczerość i bycie transparentnym jest podstawą do budowania zaufanych relacji z innymi ludźmi. Jestem przekonana, że to także element mojego sukcesu. Nigdy niczego nie udawałam, ludzie wyczuliby to od razu. Przy bezpośrednich spotkaniach często słyszę „Ewka, jesteś taka sama jak na Instagramie”. To dla mnie ogromny komplement. Wierzę, że komunikację ze społecznością i markę osobistą należy budować wyłącznie w oparciu o prawdę. Tylko wtedy możemy liczyć na zaufanie ludzi i pracować nad świadomym budowaniem więzi z innymi. Nigdy nie zgodziłabym się na promowanie czegoś, z czego nie korzystam, jest niezgodne z moimi wartościami. Moja społeczność wie, że każdy produkt, który jest powiązany z moim nazwiskiem, jest dobrej jakości.

M.B.: W trakcie prowadzonych rekrutacji zwracam uwagę właśnie na autentyczność. Na szczęście zaczyna ona coraz bardziej być w cenie. Patrzę, na ile dana osoba jest spójna. I właśnie tutaj kandydaci potrafią się wyłożyć. W trakcie spotkania uprzedzam, że jestem po lekturze przesłanego dokumentu. Proszę o powiedzenie kilku słów o sobie. Tylko 15–20 proc. osób potrafi to zrobić dobrze, w sposób skondensowany. Często szukam sensu w tych wypowiedziach, przyglądam się tym ludziom, na ile potrafią mówić o sukcesach, ale też o tym, co im się w życiu nie udało. Szybko widać różnicę pomiędzy autentycznym liderem a przywódcą technokratą. To właśnie dla tych pierwszych ludzie pracują i nie odchodzą z firm, bez względu na fakt, że gdzieś indziej mogliby zarobić więcej. Rozwijamy teraz koncept Purposeful Leadership – czyli przywództwo celowe, gdzie nie chodzi tylko o skoncentrowanie na wynikach. Nie tylko zysk jest ważny, ale to, co zaczynamy robić dla ogółu. Udowodniono, że produktywność jest większa w firmach zarządzanych przez autentycznych liderów. Dzisiaj bycie takim super coachem w organizacji jest bardzo ważne.

B.M.: BrandMe CEO ma za zadanie pokazywać autentycznych liderów. Takich, którzy deklaracje przekuwają w czyn. Często bowiem na sztandarach firm jest wielka misja, zaangażowanie, odgórne regulacje dotyczące raportowania ESG, a później przychodzi prawda P&L i trzeba obciąć koszty, nie ma miejsca na długie dywagacje, ma miejsce zasłanianie się zwinnością itd. Autentyczność cechuje lidera, który pociąga tłumy. Tak jak Ewa. Elementy kultury firmy powinny być w każdym zakamarku, bo tylko wtedy będą też w sercu i głowie naszych ludzi. Rzeczywisty barometr nastrojów, zaufania, wolności mówienia, nawet wówczas, gdy naprawdę możemy powiedzieć, co uważamy, świadczy o tym, że zależy nam na firmie, i o tym, co można w niej zmienić na lepsze.

M.B.: Dzisiaj dla młodych pracowników nie jest istotny brand, ale to, co się dzieje wewnątrz firmy. W tych patrzących poza pryzmat czystego zysku pracownicy widzą sens istnienia w organizacji, ich wkład. Są zauważani jako ludzie. I to są firmy, które odnoszą sukces. Zresztą dzisiaj wiele big brands ma kłopoty, bo nie potrafiły się w porę dostosować. Wśród wskaźników motywacyjnych – te finansowe działają od 35 do 50 proc. przypadków. Niefinansowe, które często są proste do zastosowania w organizacji, działają w ponad 60 proc. przypadków. Tylko 20 proc. odejść z firmy to jest czysta merytoryka. Wszystko inne to jest miękki, ale jakże istotny obszar.

Poczucie sukcesu jest subiektywne. Dla jednych to będzie stworzenie własnej firmy, dla kogoś innego setki tysięcy followersów albo praca zgodna z zainteresowaniami, dla kogoś innego wyłącznie sukces materialny. Ale kluczowe pytanie brzmi – co nas powinno napędzać? Śmiem twierdzić, że jeżeli główną motywacją są pieniądze, to nic z tego nie będzie.

E.Ch.: Z całą pewnością pieniądze nie mogą być celem samym w sobie. W moim przypadku pieniądze i sukces to skutki uboczne pasji. Misja, wiara, autentyczność pozwalają działać zgodnie z własnymi przekonaniami. Pierwsze lata mojej działalności w Polsce to były inwestycje w siebie, w firmy, w rozwój. O odcinaniu kuponów nigdy nie było mowy. Pieniądze same w sobie nigdy nie były i nie będą moim celem. I to polecam każdemu.

M.B.: Na szczęście stajemy się jako społeczeństwo bardziej świadomi i dokonujemy świadomych wyborów. Wybieramy marki, aktywności, które są jakby bliższe nam jako ludziom, nie tylko skoncentrowanym na zysku. To jest jeden z najbardziej obiecujących w tym szalonym świecie biznesowych trendów. Coraz częściej – przeprowadziliśmy nawet takie badania w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej – firmy, które mają właściwy purpose, mają trzykrotnie szybszy wskaźnik wzrostu i mają o 80 proc. bardziej lojalnych pracowników niż te, które tego sensu nie mają.

B.M.: Są już firmy, które mają w swojej strategii hasło „happier people, more effective company”. Szczęśliwsi ludzie, to bardziej efektywna firma i większe zyski. W misję firm można zatem wpisać wprost szczęście człowieka. Zwróćmy jednak uwagę na paradoks. Wzrost zaangażowania w social mediach, bycie cały czas connected idą w parze ze wzrostem samotności wśród młodych ludzi. Tracą oni poczucie więzi. Bywa, że nie mamy z kim porozmawiać o tym, co nas boli, co nam się nie udało. Poznałam swego czasu człowieka, który propaguje zarządzanie swoją porażką – w tym znaczeniu, żeby o niej opowiadać i dzielić się z innymi, czego się z niej nauczyliśmy. Kluczową rolą szefów jest wytworzenie dobrych nawyków feedbacku, rozmowy, ale i dbania o siebie. I to jest dla mnie to prawdziwe zaangażowanie, to „S” w akronimie ESG.

Rozmawiał Aleksander Fedoruk

Artykuł opublikowany na stronie: https://www.forbes.pl/przywodztwo/brandme-ceo-ewa-chodakowska-pieniadze-nie-moga-byc-celem-autentycznosc-jest-kluczowa/ynsdmhf w dniu 23/05/2023 przez Aleksandra Fedoruka.

Total
0
Shares
Related Posts
Czytaj całość

Laureaci VI edycji plebiscytu BrandMe CEO

W gronie nagrodzonych w szóstej edycji plebiscytu BrandMe CEO znaleźli się liderzy, którzy wyróżnili się odwagą i autentycznością w prowadzeniu biznesu w trudnym dla Polski okresie, a jednocześnie sprawnie wykorzystywali najnowsze technologie w rozwoju firmy