Platforma BrandMe CEO. Coś więcej niż plebiscyt

Sztuczna inteligencja nowym orężem lidera

Skończyły się Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Jest to doskonała okazja, aby przyjrzeć się, jak technologia wspiera człowieka. To człowiek, jego wytrzymałość i umiejętności są doceniane medalem i miejscem na podium. To człowiek otrzymuje medale, a technologia go wspiera. Zupełnie inaczej niż w przypadku, na przykład, Formuły 1, gdzie nagrody dostają konstrukcje mechaniczne, a kierowca jest jedynie uzupełnieniem.
Dr Aleksander Poniewierski jest ekspertem nowych technologii i ich zastosowania w biznesie / fot. Pixabay

W biznesie jest bardzo podobnie. Mamy obszary, gdzie praca człowieka jest wspierana przez technologię (obsługa klienta, sprzedaż czy marketing) oraz produkcję, gdzie technologia i zaawansowana analityka danych są podstawą (kolumna rafineryjna, linia montażowa czy systemy magazynowe).

Rekordy w sporcie

Wracając do konkurencji olimpijskich, okazuje się, że na przestrzeni ostatnich 100 lat wyniki osiągane przez sportowców nie zmieniają się zasadniczo. Dla przykładu, rekord świata w sprincie na 100 metrów kobiet w 1977 r. wynosił 10,88 sekundy, a w 2023 r. 10,65 sek. W przypadku mężczyzn w 1912 r. było to 10,6 sek., a w ubiegłym roku 9,83 sek. Najlepszy wynik w historii, należący do Usaina Bolta, to 9,58 sek., ustanowiony w Berlinie w 2009 r. Podobnie jest w pływaniu, skokach wzwyż czy sztafetach. Czy zatem cały rozwój technologii materiałowej, kombinezony, spersonalizowane obuwie i wszelkie medykamenty oraz elektrolity, na które sportowcy wydają fortunę, dają im wyniki lepsze raptem o setne sekundy? Bardzo często tyle właśnie można osiągnąć lub stracić na starcie, wykazując się odpowiednim refleksem.

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo przewrotna i zaskakująca. I bardzo podobna do stosowania technologii w biznesie, o czym za chwilę. Mianowicie, te przysłowiowe 100 lat temu, zakładając na nogi buty z kolcami, czyli inną technologiczną nowinkę, pojedynczy zawodnik zdobywał przewagę konkurencyjną. Podczas kolejnych zawodów cała drużyna była już w nie wyposażona i osiągała lepszy wynik. Innowacja dawała krótkotrwałą przewagę. Komodytyzacja rozwiązania w średnim okresie wyrównywała osiągi aż do pojawienia się kolejnej innowacji.

Doskonale zobrazować można tę regułę, analizując zmiany technologiczne tyczek do skoku wzwyż o tyczce. Pierwszy raz zawody w skoku o tyczce wykonanej z jesionu odbyły się w 1850 r. Odnotowany rekord z roku 1912 należał do Amerykanina Marca Wrighta i wynosił 4,02 m na tyczce bambusowej (która była standardem do roku 1942). Już w 1957 r., po zastosowaniu tyczki stalowej, Bob Gutowski osiągnął wynik 4,78 m, a w 1961 r., po wprowadzeniu tyczki z włókna szklanego, Dave Tork osiągnął wynik 4,93 m. Obecne tyczki wykonane z włókna węglowego pozwalają osiągać wyniki powyżej 6 metrów. I tak Armand Duplantis ze Szwecji 5 sierpnia tego roku na igrzyskach w Paryżu pobił rekord świata wynikiem 6,25 m. W tym sporcie, w przeciwieństwie do sprintu, to technologia wykonania tyczki jest najważniejsza. Sam zaś zawodnik dostosowuje swoją technikę do możliwości sprzętu.

Zmiana konstrukcji silnika bolidu lub motocykla sprawia, że osiągi są o dziesiątki procent lepsze od poprzednich. Zmiana główki lotki do badmintona czy tworzywa, z którego wykonana jest piłka do siatkówki lub koszykówki, nie wpływa w znaczący sposób na wynik gry. Warto mieć tę świadomość, stosując technologię w biznesie.

Technologia w służbie biznesu

Tymczasem w biznesie technologia wspiera lub realizuje zadania operacyjne. Analogicznie do poprzednich przykładów, potężnych zmian można oczekiwać w zakresie wymiany technologii, a kosmetycznych w zakresie poprawy produktywności. I na tym można byłoby zakończyć ten tekst, gdyby nie pewna bardzo istotna kwestia odróżniająca dyscypliny sportowe od biznesu. Jest nią chęć i zdolność adaptacji zmian przez zespoły. W sporcie nowinki są wyczekiwane. Jest wielka świadomość, a nawet pragnienie, sportowców poprawiania wyników za sprawą technologii. Nawet pojedyncze udowodnione zyski liczone w setnych sekundy sprawiają, że sportowcy pragną je stosować. Czepki uwierają, kombinezony krępują ruchy, ale dają widoczny efekt. Trenerzy wymuszają stosowanie technologii przy minimalnym oporze ze strony zawodników.

W biznesie jest inaczej. Każda zmiana jest torpedowana. Przed zastosowaniem nowej technologii wzbraniają się wszyscy, łącznie z liderami. To taki kuriozalny stan, w którym trener przekonywałby siebie i swój zespół, że skakanie na bambusowej tyczce jest lepsze. W sumie nie wiadomo, dlaczego, ale na pewno ufamy tej technologii bardziej niż tyczce ze szkła. Celowo przejaskrawiam ten przykład, ale większość z nas bardzo dobrze rozumie, o czym mowa.

Sztuczna inteligencja i inne nowoczesne technologie wymagają zrozumienia sensu ich stosowania. Liderzy muszą być świadomi i dostatecznie dobrze wykształceni, aby zastosować odpowiednie rozwiązania do odpowiednich potrzeb. To jest kolejna duża różnica pomiędzy sportem i biznesem. Gdy Nike stworzyła fenomenalne buty do koszykówki typu AIR, amortyzujące obciążenia przy skokach podczas meczu, trenerzy sprintu czy gimnastyki artystycznej nie starali się ubierać swoich zawodników w takie właśnie buty. Podobnie siatkarze nie grają w „korkach”. W przypadku technologii cyfrowej możemy zaobserwować taką właśnie tendencję.

Sprzedawcy firm technologicznych i konsultanci zachwalają nowe technologie z perspektywy funkcjonalności, jakie posiadają. Często nie zastanawiają się, lub po prostu nie mają świadomości, że taka technologia jest kompletnie bezużyteczna w określonych zastosowaniach. Widząc opór świadomych liderów, przekonują do prób, a jak to nie pomaga, drwią, twierdząc, że ich klienci są zacofani i nieświadomi. Przypomina mi się historia sprzed dobrych 20 lat, gdy wchodziła telefonia IP, routery WiFi zamiast analogowych telefonów. Jeden ze sprzedawców sprzętu, nie mając już pomysłów, gdzie sprzedawać, rozpoczął kampanię innowacyjności na kopalniach, chcąc zamienić beziskrowe urządzenia elektroniką. Pomijając fakt ryzyka wybuchu metanu, urządzenia w obudowach z plastiku przy zapyleniu i wilgotności na wyrobisku wytrzymałyby dobę.

Świetna technologia, czyli jaka?

Ale gdy już wszystko się zgadza, jest dobrze dopasowany produkt i świadomy lider zmiany, przychodzi moment kalkulacji kosztów oraz krytycznych zmian parametrów biznesowych i operacyjnych. Z kosztami jest prosto, bo prawie każdy potrafi kalkulować. Natomiast wyobraźnia implikacji zmian nie jest zawsze obecna.

W biznesie ważne są dwa elementy: uzysk oraz kontrola. Mogę coś zyskać, nawet bardzo dużo, ale jeżeli nie mogę być pewny powtarzalności wyniku lub panowania nad nim, może się to nie opłacać. Mówimy o zagadnieniu ryzyka operacyjnego. To słowo klucz, bardzo często używane jako wymówka niestosowania innowacyjnych rozwiązań, ale również głos zdrowego rozsądku. Mówi się czasem, że kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Jest to prawda, ale ważne jest, aby nie pić szampana w szpitalu na OIOM-ie.

Nowoczesne technologie z AI na sztandarze zmian są niezbędne. Biznes ich potrzebuje. Organizacja będzie się opierała. Dostawcy i konsultanci będą przekonywali, że jak nie teraz, to nigdy. Nie można być naiwnym liderem. Trzeba iść z postępem. Ale tam, gdzie do zdobycia są setne sekundy, być bardziej wybiórczym w wyborach. Nie można zapominać i lekceważyć możliwości, jakie ma organizacja. Należy je dobrze ocenić, bo nawet najlepsza technologia nie zrobi z konia koniaku.

***

Dr Aleksander Poniewierski

Ekspert nowych technologii i ich zastosowania w biznesie. Autor książki “SPEED bez granic w cyfrowym świecie”. www.APConsulting.tech

Total
0
Shares
Related Posts
Czytaj całość

Mark Brzeziński i Olga Leonowicz laureatami nagrody Leading with The Heart

Ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński obok swojej niejako tradycyjnej roli, jaką jest reprezentowanie USA oraz pogłębianie relacji polsko-amerykańskich, realizuje również drugą misję. Wspólnie z partnerką życiową Olgą Leonowicz działają na rzecz równości, młodzieży, wzmocnienia pozycji kobiet oraz wspierają organizacje pozarządowe.
Czytaj całość

Jakub Dwernicki laureatem VII edycji BrandMe CEO

Początkowo marzył o tym, by budować hotele, dzisiaj specjalizuje się w nowych technologiach. Jakub Dwernicki jest założycielem i CEO spółki cyber_Folks, holdingu notowanego na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Firma zajmuje się dostarczaniem cyfrowych produktów. Oprócz web hostingu, oferuje domeny, serwery VPS, certyfikaty SSL i serwery dedykowane. Z oferty cyber_Folks korzysta ponad 350 tys. klientów na całym świecie. Jakub Dwernicki został laureatem VII edycji plebiscytu BrandMe CEO.