Platforma BrandMe CEO. Coś więcej niż plebiscyt

Robert Lewandowski: Dla mnie priorytetem jest gra, na biznes jest czas w wolnych chwilach

Pasje, marzenia, konsekwencja, przestrzeganie zasad, zmiany. To wszystko łączy sport z biznesem. W obu przypadkach kluczowy jest również moment, gdy zdecydujemy się na działanie. Rozmawiamy z Robertem Lewandowskim i Anną Lewandowską – osobami, które w kolejnym roku ery niepewności zdecydowały się na sporą rewolucję w swoim życiu. W dyskusji wzięła udział również, Beata Mońka współorganizatorka inicjatywy „Forbesa” BrandMe CEO
Anna Lewandowska realizuje swoje marzenia i pasje poprzez projekty, w które jest zaangażowana. Robert Lewandowski podkreśla, że transfer do FC Barcelony pomoże mu w rozwoju zawodowym i osobistym. Beata Mońka jest zdania, że o wiele więcej błędów popełniamy, gdy nie wykorzystujemy nadarzających się szans

FORBES: Jesteśmy po transferze roku. Zawsze należy realizować swoje marzenia i cele? Czy warto np. czasami zaczekać na „ten” właściwy moment?

ROBERT LEWANDOWSKI, napastnik FC Barcelona, kapitan reprezentacji Polski w piłce nożnej: Pytanie brzmi, czy kiedykolwiek będzie wiadomo, że to jest właściwy moment. I czy warto czekać, jeśli przed nami pojawia się wielka szansa, a tylko od nas zależy, czy ją wykorzystamy. W moim przypadku istniała pewna strefa komfortu. Ostatecznie nie bałem się decyzji, co do których wiedziałem, że na pewno rozwiną mnie nie tylko zawodowo, ale też prywatnie – poznamy nową kulturę, nowe miasto, nowy klub, nowe osoby. To wszystko gdzieś było w naszych założeniach, żeby zagrać jeszcze w innym kraju. Nie licząc ostatnich tygodni, można powiedzieć, że wszystko wróciło już do normy. Ten rytm meczowy i treningowy jest już na swoim miejscu i możemy się cieszyć z tego, że tu jesteśmy.

Były jakieś obawy, że to na pewno dobra decyzja?

RL: Wiadomo, że przeprowadzka dla mnie oraz dla mojej rodziny jest dużą zmianą i to naturalne, że były pewne znaki zapytania. Ale piłka nożna to jest jakby jeden etap życia, a po nim przychodzą kolejne. I wielokrotnie zastanawialiśmy się nad tym, co będzie dla nas najlepsze, jeśli chodzi o transfer. Finalnie wszystko ułożyło się tak, jak chcieliśmy i bardzo się cieszymy, że tu jesteśmy.

W pani przypadku sukcesywnie pojawiały się kolejne projekty. Kiedy pojawiał się „ten” właściwy moment, żeby któryś przyspieszyć, rozwinąć albo w pełni zmienić?

ANNA LEWANDOWSKA, sportsmenka i bizneswoman: Wszystkie moje projekty wywodzą się z działalności sportowej. Zresztą zarówno sport, jak i biznes tak naprawdę mają wspólny mianownik, jakimi są determinacja i samodyscyplina. U mnie było coś jeszcze. W biznesie w pewnym stopniu realizuję moje marzenia i pasje. A to sprawia, że jest po prostu łatwiej. Moje biznesy to jest po prostu moje życie. Oczywiście one się rozwijają w dużej mierze w oparciu o zasady obowiązujące w sporcie, których wcześniej się nauczyłam. To jednocześnie główne zasady, które pojawiają się w naszym życiu i które są dla nas bardzo ważne.

RL: Sporo o tym mówią okoliczności powstania pierwszej firmy. Ania robiła mi słynne kulki mocy, które zabierałem na mecze. Koledzy z szatni z Bayernu zaczęli mi je w końcu podkradać, Ania robiła więc ich coraz więcej i tak ostatecznie narodził się pomysł założenia firmy. Czasami „ten” moment przychodzi sam, tylko trzeba wiedzieć, kiedy w to wejść. Pośpiech nie jest wskazany. Wytrwałość i cierpliwość, dążenie do celu i spełnienia marzeń, to jest wielkie wyzwanie, ale to są również wyrzeczenia.

BEATA MOŃKA, business partner BPS, RASP: To jest zawsze to samo pytanie – który moment jest „tym” właściwym? O wiele więcej błędów popełniamy, gdy nie wykorzystujemy szansy, którą przynosi nam życie, lub gdy nie mamy jasno sprecyzowanego celu. Nikomu nic się również samo „nie udaje”, choć takie słowa można usłyszeć, odnosząc sukces. Zawsze to jest ciężka praca, a już najlepiej, gdy pasja może zostać przekuta w biznes. Szczególnie kobiety mają tendencję do przesuwania „tego” momentu albo wystarczająco nie wierzą w siebie. Nie należy się bać. I nie chodzi tu o brawurę, ale realne wyważenie ryzyka.

Sportowcy, którzy rozpoczynają swoją karierę, od razu powinni mieć z tyłu głowy plan B i C na siebie? Czy to jednak powinno przyjść z czasem?

RL: To wbrew pozorom jest ciężki temat. Sport jest na tyle angażujący, że ciężko jednocześnie skupić się na projektach biznesowych. Dla mnie priorytetem jest gra, a na biznes jest czas w wolnych chwilach. Oczywiście piłka kiedyś się skończy, ale to jeszcze nie jest ten czas, żeby w pełni zaangażować się w to, co będzie po zakończeniu mojej aktywności. Wszystko przyjdzie w swoim czasie. Nie da się robić miliona rzeczy jednocześnie i czasami warto wybrać tę dłuższą drogę. Zresztą na przykładzie Ani widzę, ile zajmuje prowadzenie biznesu – od spotkań po podejmowanie decyzji.

AL: Jestem zwolenniczką planowania. Życie pisze różne scenariusze i zawsze uważałam, że warto mieć plan B. Dla sportowców jest ważne, by mądrze inwestować pieniądze i myśleć o przyszłości. Zresztą samo inwestowanie środków i wchodzenie w kolejne obszary jest bardzo rozwijające i poszerza horyzonty – nie tylko sportowe. Mamy tu sporo wspólnych mianowników – także wartości, które są wspólne dla sportu i biznesu.

RL: To oczywiście zależy, na jakim etapie kariery jesteśmy i ile mamy lat. W wieku 20 lat dużo ciężej rozszerzyć zaangażowanie na inne dziedziny niż w wieku 28 czy 30 lat. Wspomniany już „ten” moment pojawia się na różnym etapie, to kwestia indywidualna. Najważniejsze, żeby plan B nie przesłonił kariery sportowej.

Obecnie w biznesie ciężko jest planować w dłuższej perspektywie. W sporcie oraz na styku sportu i biznesu również ostatnie trzy lata sporo zmieniły? Odpowiedzielibyście inaczej na powyższe pytania jeszcze w 2019 r.?

AL: Biznes nadal należy planować. Oczywiście IV kwartał 2022 r. i kolejny rok pewnie będą trudne dla przedsiębiorców. I jestem świadoma, że różne wyzwania mogą dotknąć także nasze firmy. Ale chociażby pandemia nauczyła mnie i moich współpracowników, że wszystko jest możliwe. Gdy zakładałam firmy, byłam zdania, że powinny funkcjonować na bazie mojej marki osobistej. Teraz już wiem, że nie tędy droga. Powinny być zbudowane nie tylko na nazwisku, ale na wartościach, o których mówię, czy też na bazie filozofii, którą wyznaję. Dzisiaj nie da się oprzeć biznesu tylko na wizerunku. Oczywiście np. marka Phlov może być uznana za markę celebrycką, jeśli chodzi o podejście do marketingu, ale nie zmienia to faktu, że produkty muszą się bronić jakością i ceną. A gdybym chciała wejść z nią na inne rynki – musi stać za nią jakaś historia. Podobnie z moimi programami treningowymi i aplikacją, która ma już ponad 3,5 mln użytkowników.

BM: Szalenie ważne jest planowanie i patrzenie, co dalej, ale również zdolność adaptacji do zmian. Ostatnie trzy lata nauczyły nas zarządzania w nieznanych dotąd warunkach, radzenia sobie z kryzysami nowego typu, ale też znacznie szybszego wykorzystywania nadarzających się szans. Ujawniły się nowe uwarunkowania dotyczące zarządzania firmami, podejścia do naszych zespołów, motywowania i angażowania ludzi wokół celu, pomagania. Zaczęliśmy mieć odwagę mówić – również w biznesie – o ludzkich odczuciach i reakcjach – strachu czy też depresji. Jeszcze bardziej doceniliśmy możliwość pracy w zgranym zespole w warunkach pokoju. A na to nakładają się „odwieczne” wyzwania. Jeżeli jesteś prezesem dużej korporacji przez 20 lat, nie ma pewności, że będziesz nim przez kolejne 10. Pytanie brzmi, czy taka osoba ma alternatywę i czy kiedykolwiek o tym myślała. Trochę podobnie jest z czynnym sportowcem, aczkolwiek w jego wypadku otwartą sprawą jest, czy przejdzie się na emeryturę sportową, zostanie trenerem, czy jednak wejdzie w biznes. W waszym przypadku ma też znaczenie to, że jesteście razem. Gdy Robert wciąż jest zaangażowany w sport, Ania bardziej przestawiła się na odcinek biznesowy.

Czy możecie na tym etapie powiedzieć coś więcej na temat dywersyfikacji biznesu i kolejnych pomysłów? W jaką stronę chcecie podążać – gdzie razem, a gdzie osobno?

RL: Staramy się iść zgodnie z planem, ale jednocześnie na bieżąco reagujemy na nadarzające się propozycje i nowe projekty. Ania oczywiście będzie się skupiać na rzeczach, które dają największe możliwości. Ja podchodzę do projektów, które wydają się interesujące, jako inwestor.

AL: Na horyzoncie na pewno jest uspójnienie biznesu i coraz większe synergie między projektami, a jednocześnie rozwój w obszarze marketingu i marki osobistej. Wizerunek jest bardzo ważny, ale trzeba też o niego mądrze dbać. Istotne są wydźwięk i cele konkretnych marek. To samo w sobie jest bardzo fascynujące, bo nigdy nie spodziewałam się, że to wszystko tak będzie się rozrastało i że będę stała za tyloma projektami. W końcu z pasji, ze sportu narodziły się biznesy, które stworzyły wspólną grupę. Dotychczas chyba nie myśleliśmy o tym w takich kategoriach.

A to oznacza, że w praktyce zmierzacie w stronę modelu biznesu rodzinnego?

AL: Raczej w stronę wspólnej marki osobistej. Już teraz mocno selektywnie podchodzimy do różnych propozycji partnerstw, żeby nadmiernie nie eksploatować naszego wizerunku i wzajemnie dbać o naszą wiarygodność. Jeżeli więc chodzi o używanie samej marki osobistej, jest to coraz bardziej przemyślane.

BM: Wspólne nazwisko, a mimo wszystko dwie odrębne marki osobiste niosą ze sobą zyski, ale też ryzyka. Wasze wizerunki wzajemnie korelują, a pamiętać należy, że każdy lider poddawany jest ocenie. I trzeba być na to gotowym.

AL: W Polsce jest niewiele takich przypadków jak my – par, które funkcjonują publicznie, a jednocześnie żyją i w większości pracują za granicą. Miejsce zamieszkania sprawia, że w praktyce mamy do czynienia z nieco inną mentalnością. Już po kilku tygodniach w Barcelonie mam skalę porównawczą, w jaki sposób media tutaj i w Polsce piszą o Robercie, o mnie czy też o nas. Już nawet hiszpańscy dziennikarze pytali nas i nasze otoczenie o to, dlaczego w Polsce jest takie skupienie na negatywnych informacjach i szukanie okazji do ciągłej krytyki. Częściej dotyczy to mnie niż Roberta, w którego wypadku zasadniczo ocenia się grę. Mnie ocenia się jako kobietę, matkę, żonę. Z biegiem czasu nabrałam do tego dystansu, ale szkoda, że czasem z trudem przychodzi nam cieszenie się z czyichś sukcesów i życzenie innym dobrze.

BM: Nie obarczałabym odpowiedzialnością za to wyłącznie mediów. Ich rolą powinna być edukacja i informacja, tak jak w przypadku inicjatywy „Forbesa” BrandMe CEO. Jej celem jest promowanie autentycznych postaw przywódców, pokazywanie, co stoi za ich wyborami i sukcesami, tak by docenić ich osiągnięcia. Każdy lider powinien być dobrym i porządnym człowiekiem. I ważne jest promowanie wzorców, tak aby wychowywać kolejne pokolenia świadomych i odważnych liderów, bo to od nich zależy, czy świat jest po prostu lepszy. I na to mamy wpływ.

Rozmawiał Aleksander Fedoruk

Artykuł opublikowany na stronie: https://www.forbes.pl/przywodztwo/robert-lewandowski-i-anna-lewandowska-co-laczy-sport-z-biznesem/31d20kk w dniu 28/08/2022 przez Aleksandra Fedoruka.

Total
0
Shares
Related Posts
Od lewej: prof. Piotr Zielonka, Marcin Grzymkowski, Beata Mońka.
Czytaj całość

Inwestycje lidera w erze niepewności

W turbulentnych czasach lider musi zachować czujność na każdym kroku – także w obszarze inwestycji. Jak obecnie skutecznie realizować strategie biznesowe? Jak pogodzić cele krótkoterminowe z tymi o dłuższym horyzoncie czasowym? Czy proces inwestycyjny uległ zmianie?
Beata Mońka i Adam Krasoń (od lewej) i Paweł Zielewski (ostatni z prawej) oraz tegoroczni laureaci plebiscytu BrandMe CEO: Aleksandra Agatowska, Adam Mokrysz, Jacek Pawlak, Beata Drzazga, Artur Rytel, Dariusz Grzeszczak, Hrvoje Puhalo, Dariusz Gałęzewski, Paweł Marchewka.
Czytaj całość

Lider w kryzysie? Otóż nie! Relacja z gali V edycji BrandMe CEO

– Jedno słowo towarzyszyło nam przez rok i będzie towarzyszyło przez kolejne miesiące – to przyzwoitość – powiedział Paweł Zielewski, redaktor naczelny „Forbesa”, otwierając konferencję podsumowującą V edycję plebiscytu BrandMe CEO. Kapituła wyłoniła 9 laureatów i przyznała dwa specjalne wyróżnienia, które otrzymali Rafał Sonik oraz Robert i Anna Lewandowscy
Andrij Gorokhow i Beata Mońka
Czytaj całość

Egzamin z przywództwa i godzina próby

Inwazja Rosji na Ukrainę wywróciła życie milionów ludzi z dnia na dzień. Zmieniła także biznes i funkcjonowanie wielu firm. Wydarzenia ostatnich tygodni napawają strachem i obawami, ale potrafią również pokazać tę dobrą stronę człowieka. Tak jest w przypadku pomocy uchodźcom. W specjalnej rozmowie zastanawiamy się, co wojna mówi o liderach biznesu